Wielkie rzeczy w małym miasteczku – subiektywnie o Kromer Festival
Sierpniowa urlopowa pora zdecydowanie nie sprzyja intensywnej blogowej pracy. Jeśli jednak w najbliższej społeczności wydarza się projekt zupełnie niecodzienny, i jeśli bierze się udział w tym projekcie nie tylko jako odbiorca, lecz także jako przedstawiciel kategorii „wydarzenia towarzyszące”, i jeśli w dodatku ten udział to sama przyjemność, to warto popracować. Od tego też jest blogowa kategoria „po godzinach”.
W minionym tygodniu w Bieczu odbyła się pierwsza edycja festiwalu muzyki dawnej „Kromer Festival”. Przez kilka dni moje małe miasteczko gościło największej sławy wykonawców z całego świata (nie przesadzam – od Krakowa przez Francję czy Szwajcarię aż do USA). Jako fanka otwierającego festiwal Ensemble Peregrina i jako zbieraczka wzruszeń typu koncert nietuzinkowego kontratenora Dominique Visse w asyście Erica Bellocq zaliczanego do najwspanialszych lutnistów naszych czasów, czy festiwalowy hejnał a nawet transmisja koncertu z ratuszowej wieży realizowana przez Polskie Radio, mogłabym właściwie poprzestać na zachwycie nad artystycznym wymiarem imprezy. Ale nie o tym tutaj. Jako osoba, której równie bliskie jak muzyka są słowa projekt, promocja i innowacja, a przede wszystkim jako mieszkanka, której jeszcze bliższe są słowa animacja społeczna, chcę się podzielić zachwytem w tych kontekstach właśnie.
Być może połączenie terminów „muzyka dawna” i „innowacja” brzmi nieco jak oksymoron, ale w moim subiektywnym mniemaniu Kromer Festival to naprawdę innowacja w Bieczu. Choćby ze względu na rangę wykonawców, którzy zagrali koncerty w mieście, choćby ze względu na wspomnianą wyżej transmisję i festiwalowe dżingle z ratuszowej wieży. Ale jest jeszcze wiele innych powodów:
– wreszcie został doceniony i wykorzystany historyczny potencjał Biecza, wreszcie ożyły średniowieczne mury, wreszcie otworzyły się i rozbrzmiały muzyką zabytkowe kościoły i dziedzińce, wreszcie w sposób przemyślany został przywołany do życia Marcin Kromer, najsławniejszy bodajże a według mnie nieodkryty jak dotąd w Bieczu Bieczanin
– oprócz festiwalowego sztabu z Filipem Berkowiczem na czele (taki specjalista to skądinąd również w Bieczu innowacja), na rzecz festiwalu pracowały instytucje i organizacje lokalne, zapewniając wkomponowane w scenerię festiwalu „wydarzenia towarzyszące” i wygląda na to, że wreszcie miasto zauważyło, że liczy się nie tylko ilość, ale przede wszystkim jakość (tu nieskromnie się pochwalę i odeślę zainteresowanych do mojego średniowiecznego alter ego)
– mimo sceptycyzmu wielu, tak zwana „kultura wysoka” okazała się niemniej popularna niż popularne celebrytki występujące na tak zwanych wydarzeniach kulturalnych w okolicy i wreszcie przez kilka dni Biecz był naprawdę „małym Krakowem” – pełnym ludzi, rozmaitych mód i języków, gwarnych ogródków przy Rynku i niezliczonych selfie w otoczeniu zabytkowej i zrewitalizowanej przestrzeni
– Biecz był w najważniejszych mediach i ważni ludzie byli w Bieczu i nie było to przy okazji skandali, kataklizmów ani kampanii wyborczych
– było po prostu pięknie. Wielka rzecz w małym miasteczku. I aż chce się utrzeć nosa tym co mówią, że się nie da. Można? Można! A jakże!
dorota
PS. I jeszcze o identyfikacji wizualnej festiwalu. Prosta, minimalistyczna wręcz. Piękna. Zobaczcie stronę www.kromerfestival.com (jeśli miałabym dodać do tej beczki miodu łyżkę dziegciu to jedynym mankamentem było dla mnie to, że strona zaczęła działać dość późno) i festiwalowy fanpage, obejrzyjcie zapowiadającą projekt animację. Do tego spójne i równie estetyczne ulotki, zaproszenia, festiwalowy folder. A na deser i na pamiątkę pierniki w kształcie bieckiego katowskiego miecza. Powtórzę jeszcze raz: Można? Można!
Wykorzystałam banner z festiwalowego fanpage’a – w szczytnym celu, więc mam nadzieję, że organizatorzy mi wybaczą 🙂
w większości podzielam zdanie autorki, jednak zabrakło mi….gadżetów?- ani torby lnianej z logotypem festiwalu, ani koszulek, ani najzwyklejszego kubka…może fotobudka a potem konkurs na fanpage’u?jak nazwa festiwalu ma pójść w świat, jak nie było nawet dedykowanych pocztówek z Kromerem w tych zawadiackich okularkach?:( do poprawki
Tak, bardzo dobra uwaga, a pomysły na gadżety świetne! Nie wiem jak się potoczą dalsze losy festiwalu, ale mam nadzieję, że będzie okazja do wspomnianych poprawek, a jak tylko będę miała możliwość o nich wspomnieć, to oczywiście to zrobię 🙂 Pozdrawiam biecznie!