O Salomei. Kwietniowe love (2017)

O Salomei. Kwietniowe love (2017)

To love będzie wyjątkowe. Kilkanaście miesięcy temu Salomea postanowiła umrzeć. Powiedziała: Przeszłam w stan całkowitego zobojętnienia. Pomyślałam sobie, że jak nie będę wstawać z łóżka, to w końcu przyjdą Anieli i mnie zawiodą do raju. A Salomea zawsze dopinała swego, więc przyszli i ją zawiedli. W kwietniu minął rok, odkąd baluje z nimi. Zastanawiałam się długo, czy powinnam tu o Niej pisać. Ale w końcu cykl love jest o inspiracjach, a Salomea była nie tylko moją wyjątkową Babcią, lecz także jedną z moich najważniejszych życiowych inspiracji. Wymieniać by je długo, zatem rok po tym, jak nie ma jej tutaj, wybieram te, którymi szczególnie chciałabym się podzielić. Podziwiałam i podziwiam więc Salkę:

  • “za radość życia” – to był nie tylko jej toast wznoszony przy każdej towarzyskiej okazji, ale w ogóle jej życiowe motto, bo Salomea była jedną z najpogodniejszych osób, które znałam. W parze z tym toastem szły jeszcze jej kapitalne powiedzenia w stylu “lepiej (wypić) jednego z rana, niż cały dzień nic” i niezastąpione w sytuacjach, gdy trzeba było zmienić temat lub załagodzić sytuację “przepijmy w tym miejscu”. I nawet, gdy było źle i leciały łzy (“bo w naszej rodzinie mokre oczy”) to chwilę później Salka powtarzała “Iiiiii… Śmiej się z tego”. I zazwyczaj miała rację.
  • za kreatywność, elastyczność i refleks – myślę, że już powyższe powiedzenia pokazują, że była twórczą osobą. Dorzucić do tego można, że dla każdego kogo znała i każdego, kogo właśnie poznawała, miała na poczekaniu gotową przyśpiewkę, piosenkę lub niebanalne powitanie (nawet jeśli było to “Witaj Przewielebna Obłudo”). Gdy myślę o jej błyskotliwości przypomina mi się również historia z jej pracy, oczywiście “za poprzedniego systemu”. Któregoś dnia w pokoju, w którym pracowała (pracowała w hurtowni w dziale kontroli jakości) organizowane były czyjeś imieniny, i gdy już wódka i zakąska stały na stole, zjawiła się nieoczekiwana kontrola. Co zrobiła Salomea? Z uśmiechem powitała kontrolera zapraszając go na mały poczęstunek przygotowany… specjalnie z okazji jego przybycia 🙂 Trzeba mieć refleks i odwagę, prawda?
  • za odwagę życia pod prąd – jak widać, Salka rzadko się bała, a nawet jak się bała, to nie okazywała tego. Głowę trzymała wysoko, na głowie peruka w coraz to innym kolorze, usta pomalowane czerwoną szminką, do tego jaskrawe ubrania i równie jaskrawe buty na obowiązkowym obcasie. Na wsi, gdzie większość babć nosiła chustki na głowie i stonowane spódnice, Salomea była jak kolorowy ptak. A wiadomo, jak to z kolorowymi ptakami, jednym się podobają, inni zazdroszczą, jeszcze inni się śmieją. Czasem się zastanawiałam, czy nie wolałabym, żeby była jak babcie moich znajomych. Ale nie, nie wolałabym : )
  • za to, że “klient ma być oszukany i zadowolony” – to trochę przewrotne hasło, ale zawsze wykorzystywane przez nią w dobrym celu. Słowo “zadowolony” było tu kluczem. Dlatego wybaczaliśmy jej, że dla każdego miała inną wersję wydarzeń i bogaty zestaw komplementów, i gdy chodziło o słuszną sprawę to nie wahała się ich użyć. Gdy jako przedstawicielka Caritasu kwestowała na rzecz potrzebujących, nie było opcji by nie wrzucić darowizny do puszki – jednych pochwaliła, innym przygadała, a tym, którzy usprawiedliwiali się brakiem drobnych, proponowała pożyczkę. Podobnie, naginała czasem rzeczywistość po to, by komuś sprawić radość. Pamiętam, jak umawiała się z moją koleżanką, by zadzwoniła do nas (to była jeszcze epoka telefonów stacjonarnych i to nie w każdym domu) zawsze gdy odwiedzał nas niepełnosprawny znajomy, który nie miał telefonu w domu, więc liczył na to, że gdy będzie u nas, to może ktoś do niego zadzwoni.
  • za upór – to cecha, przez którą nie mieliśmy z Salomeą łatwo. Bo jak coś postanowiła, to musiała postawić na swoim. A że nie lubiła nie mieć racji, to nawet gdy jej nie miała, szła w zaparte i dopinała swego. I choć nie zawsze się z nią zgadzałam, to mimo wszystko podziwiam ją za tę cechę. W końcu przekonała nawet Aniołów.

No i takie moje rocznicowe kwietniowe love. Jestem pewna, że wybaczycie mi jego odmienną od pozostałych miesięcy treść. Ale jestem też pewna, że Wy również macie takich inspiratorów i inspiratorki, jak ja mam moją Salomeę. Prawda? Będzie mi bardzo miło (i im pewno też), jeśli podzielicie się refleksją w komentarzach 🙂

PS. Zdjęcie z Pexels.com

Facebookpinterestmail